Mieliśmy szczęście, Uniwersytet wynajął nam mieszkanie zaraz
przy plaży Cocacabana. Okna wychodziło na ulicę prostopadłą do plaży, tak,
że jak spojrzało się z nich w lewo było widać Atlantyk, a w prawo Jezusa. Cocacabana to bardzo turystyczna dzielnica.
Na początku była to dzielnica arystokratów (po wybudowaniu tunelu pomiędzy
Cocacabaną i Botafogo), teraz wzdłuż plaży wybudowane są wysokie hotele. Z
daleka wyglądają brzydko, ale w miarę luksusowo, jak się im przyjrzy człowiek z
bliska, widać, że zostały wybudowane w latach 70.
W Rio w styczniu jest lato. Dzieciaki mają wakacje.
Wyjątkowo w tym roku studenci nie mieli, a to dlatego, że strajkowały uczelnie
cały zeszły semestr,
i teraz „odrabiają”. Strajk był przeciwko ogólnym złym trendom i niskim płacom dla naukowców, nie przyniósł skutku i dodatkowo studenci musieli siedzieć na Uczelni jak lato za oknem…
i teraz „odrabiają”. Strajk był przeciwko ogólnym złym trendom i niskim płacom dla naukowców, nie przyniósł skutku i dodatkowo studenci musieli siedzieć na Uczelni jak lato za oknem…
Miasto prawie cały czas jest gwarne, głośne, zatłoczone,
roztańczone i brudne. W Rio ludziom nigdzie się nie spieszy. Na początku
wydawało mi się, że trochę mnie autochtony ignorują w sklepach albo w kawiarniach,
ale okazało się szybko, że taki po prostu mają styl. Można iść do knajpy,
zamówić po piwie (2 odcinki telenoweli w TV zdążą przelecieć), dostać i wypić piwo
(kolejne 2) i dopiero wtedy zobaczyć swoje jedzenie. Najlepiej więc przychodzić
do restauracji zanim zaczniecie być wilczo głodni.
Cocacabana to podobno najsłynniejsza plaża na Świecie, a
przynajmniej jedna z najsłynniejszych. Zaraz przy niej biegnie droga, która w
weekendy jest częściowo zamykana dla samochodów, deptak, z charakterystyczną
mozaiką
i co jakiś czas jest posterunek policji i bar, gdzie można dostać różne dobra. Największą popularnością w upalne dni cieszą się kokosy, sprzedawane jako cały owoc z rurką, wieczorami oczywiście Capirinhia i piwo Brahma. Ludzie są na plaży od świtu do późnej nocy. Cała Cocacabana jest w nocy oświetlona, nie do linii brzegu (plaże mają szerooookie), ale do miejsca, gdzie są boiska.
i co jakiś czas jest posterunek policji i bar, gdzie można dostać różne dobra. Największą popularnością w upalne dni cieszą się kokosy, sprzedawane jako cały owoc z rurką, wieczorami oczywiście Capirinhia i piwo Brahma. Ludzie są na plaży od świtu do późnej nocy. Cała Cocacabana jest w nocy oświetlona, nie do linii brzegu (plaże mają szerooookie), ale do miejsca, gdzie są boiska.
Boiska to wydzielone w piasku sektory do plażówki, siatkonogi i piłki nożnej.
Prawie zawsze można zobaczyć ludzi grających w coś. Rozgrywki niektóre, jak
zauważyliśmy miały charakter ligowy, pełen profesjonalizm. Jak mi ktoś powie,
że naszym sportem narodowym jest piłka nożna i siatkówka, to się roześmieję
jeszcze bardziej niż przed wyjazdem do Brazylii. Tam – poezja, można stać i się
patrzeć jak ci ludzie grają. Przedzaił wiekowy od paru lat do parudziesięciu.
Technika i zwinność jakich
u nas się nigdzie nie zobaczy. Widać, że Brazylijczycy to lubią.
u nas się nigdzie nie zobaczy. Widać, że Brazylijczycy to lubią.
Lubią też zjeść… kto nie lubi, ale ilości jakie można tam
dostać przytłaczają. Szybko zorientowaliśmy się, że trzeba zamawiać jedno danie
i się dzielić… Będzie trochę niechronologicznie, ale trudno. W ostatni dzień w
Rio poszliśmy do baru Garuta de Ipanema (Girl from Ipanema). To był mój „must see”
i udało się w ostatni dzień. Bar, oprócz tego, że słynny z genialnej piosenki jest słynny z genialnych steków. D miał wielką ochotę na tego steka, ja byłam straszliwie głodna. Musicie wiedzieć, ze głodna Ania to bardzo specyficzne zwierzę… Oczywiście chcieliśmy wziąć danie na pół. No to stek. A może coś innego, nie pojemy jednym stekiem na pół. Mówię ci, pojemy, na bank. A jak nie, to będę głodna, nie chcesz znosić głodnej Ani. Może zapytamy się kelnera (ten mówił po angielskawemu). No dobra, to pytaj. Ok. Przepraszam, czy stek to danie dla 2 osób, czy tym pojemy? No to zależy. Może być dla 2 osób, ale nie będzie bardzo sycące. A wobec tego to (tutaj nazwa dania), czy to jest sycące? To w sumie tak, 2 osoby powinny się najeść. D dał się przekonać swojej strasznie głodnej żonie i zrezygnował ze steku. Siedzimy, pijemy piwo, czekamy. Najpierw przyszła sałatka (zwykle sałata, pomidor i duuużo cebuli). Rzuciłam się na nią od razu. Potem znowu piwo, trzeba czekać z klasą na główne danie. PRZYSZŁO……… O Mateńko, takiej fury mięsa na dwie głowy w życiu nie widziałam! Gość przyniósł ruszt, z własnym paleniskiem a na nim 2 kiełbaski, 2 schaby, 2 kotlety wołowe i 2 drobiowe…………. No, to było wyzwanie! Do tego ryż i farofe (prażona mączka z manioku, to pycha!). Nie muszę mówić, że nie podołaliśmy, poprosiliśmy grzecznie, żeby nam zapakowano to, czego nie zjedliśmy i po posiłku wytoczyliśmy się z Dziewczyny… I potoczyliśmy się do mieszkania… Dobrze, że było z górki!
i udało się w ostatni dzień. Bar, oprócz tego, że słynny z genialnej piosenki jest słynny z genialnych steków. D miał wielką ochotę na tego steka, ja byłam straszliwie głodna. Musicie wiedzieć, ze głodna Ania to bardzo specyficzne zwierzę… Oczywiście chcieliśmy wziąć danie na pół. No to stek. A może coś innego, nie pojemy jednym stekiem na pół. Mówię ci, pojemy, na bank. A jak nie, to będę głodna, nie chcesz znosić głodnej Ani. Może zapytamy się kelnera (ten mówił po angielskawemu). No dobra, to pytaj. Ok. Przepraszam, czy stek to danie dla 2 osób, czy tym pojemy? No to zależy. Może być dla 2 osób, ale nie będzie bardzo sycące. A wobec tego to (tutaj nazwa dania), czy to jest sycące? To w sumie tak, 2 osoby powinny się najeść. D dał się przekonać swojej strasznie głodnej żonie i zrezygnował ze steku. Siedzimy, pijemy piwo, czekamy. Najpierw przyszła sałatka (zwykle sałata, pomidor i duuużo cebuli). Rzuciłam się na nią od razu. Potem znowu piwo, trzeba czekać z klasą na główne danie. PRZYSZŁO……… O Mateńko, takiej fury mięsa na dwie głowy w życiu nie widziałam! Gość przyniósł ruszt, z własnym paleniskiem a na nim 2 kiełbaski, 2 schaby, 2 kotlety wołowe i 2 drobiowe…………. No, to było wyzwanie! Do tego ryż i farofe (prażona mączka z manioku, to pycha!). Nie muszę mówić, że nie podołaliśmy, poprosiliśmy grzecznie, żeby nam zapakowano to, czego nie zjedliśmy i po posiłku wytoczyliśmy się z Dziewczyny… I potoczyliśmy się do mieszkania… Dobrze, że było z górki!
| Ipanema, część wschodnia. |
| Mogłam się chwilę poczuć prawie jak "Girl from Ipanema" |
A żeby nie było, że Cocacabanę traktuję po macoszemu i nie publikuję jej zdjęć, to proszę:
| Mozaika jest bardzo charakterystyczna, można ją znaleźć na wielu pamiątkach z Rio, ale też na strojach kąpielowych, slipkach i chustach. |


wcale nie napisze co mi się wyrwało jak zobaczyłem fotkę z Copacabaną.
OdpowiedzUsuńP.S. czemu Cocacabana, to przez te kokosy..?
Nie, Cocacabana to nie przez kokosy:). Już piszę. Nazwa Cocacabana pochodzi z małej Boliwijskiej wioski nad jeziorem Titicaca. Historycy twierdzą, że zostałą z tamtąd przywieziona statuetka świętej Marii (Pani z Cocacabany) i umieszczona w kaplicy właśnie w rejonie Cocacabany (Arpoador). Podobno taka historia. Co samo słowo znaczy, muszę poszukać, może się dowiem, jak się dowiem to się pochwalę:)
Usuń