środa, 20 lutego 2013

O Brazylii z Ugorka



O Brazylii z Ugorka

Od ponad tygodnia przyzwyczajam się do temperatur zimowych i śniegu. Nie jest to zadanie łatwe. Wyjeżdżając z Brazylii mieliśmy ponad 30 stopni
i wilgotność tradycyjnie koło 100%... Jak piszę to, to sama sobie zazdroszczę… ale po kolei, zanim zacznę opisywać powrót do kraju zimna
i śniegu i smogu (niestety chodzi o Kraków) zapraszam Was w podróż do Rio.

Postaram się pisać systematycznie, niechaotycznie i po kolei, uprzedzam, że może mi się to nie udać, bo jak pewnie wiecie, życie na Ugorku nie jest systematyczne, niechaotyczne i poukładane…


W każdym przewodniku dla przeciętnego turysty i oglądacza na początku znaleźć można tzw. rys historyczny. Ja uważam, że żeby zrozumieć to co się dzieje teraz należy wiedzieć, co się działo wcześniej. Proponuję więc Wam na początek podróż w czasie o jakieś 500 lat wstecz…


W mojej ulubionej książce na temat historii poznania Ameryki Środkowej
i Południowej znaleźć można takie zdanie: „W połowie maja (?) 1501 r. flota złożona z trzech (?) karawel pod nieustalonym dowództwem (Gaspara Lemosa?), przy prawdopodobnym, ale nie udowodnionym udziale Amerigo Vespucciego, który zajmował niewiadome stanowisko, odpłynęła z Lizbony i mniej więcej po dwudziestu dniach dotarła do wyspy Bisagos (?) w pobliżu Afryki Zachodniej”… dobrze, że busole mieli… Nie pozostaje nam nic innego jak uwierzyć. Miejscem pierwszego postoju wyprawy mogły też być dopiero Wyspy Zielonego Przylądka, wersje są dwie. Tak czy siak, pod koniec czerwca statki skierowały się na półkulę południową i po dziewięciotygodniowej żegludze (?), znalazły się u brzegu jakiegoś dużego lądu. Po długotrwałej podróży statki wymagały oczywiście remontu, a załogi wypoczynku. Podobno też, jak donosi Vespucci przez 5 tygodni nękały wyprawę sztormy ( w strefie ciszy!), więc możemy sobie wyobrazić, że goście byli nieźle wymęczeni. Mimo to pierwszy postój przy brazylijskim wybrzeżu trwał tylko tydzień ze względu na „wrogość Indian, którzy jakoby zabili młodzieńca (marynarza)”. Do tego miejsca prawie cały przebieg wyprawy budzi wątpliwości. Dalsza część trasy natomiast, wiodąca w kierunku południowym, , od 5 do 25 stopnia szerokości geogr. pd. układa się w obrębie dokładnych ram chronologicznych, co wiąże się z dniami świętych katolickich… więc do sedna sprawy.
Portugalczycy opłynęli przylądek Sao Tome (21 grudnia 1501r), ostro skręcili wprost na zachód i zobaczyli wspaniałą zatokę. Wzięli ją za ujście rzeki,
a ponieważ był to początek stycznia 1502 roku, nazwali ją
Rio de JaneiroRzeka Styczniowa (22st 54’ S, 43st 13’ W). Aktualnie tę nazwę nosi byłą stolica Brazylii, a zatoce morskiej, do której wpada kilka rzeczek, przywrócono starą indiańską nazwę – Guaranabra.

Zatoka Guanabara, widok z mniejszej Głowy Cukru


Dokonania tej anonimowej portugalskiej wyprawy z lat 1501 – 1502 należy uznać za bardzo duże osiągnięcie geograficzne nawet w tej epoce. Odkryto
i zaznaczono na mapach, oczywiście bardzo prymitywnych, linię wybrzeża nowego lądu między 5 i 25 równoleżnikiem na południe od równika. Całkiem sporo!


Tak, mówimy o terenach na POŁUDNIE OD RÓWNIKA!


Skoro jesteśmy już przy nazwach to jeszcze kilka słów o samej Brazylii. Do wschodniej części Ameryki Południowej udało się dopłynąć Portugalczykom już w roku 1500, podczas wyprawy Cabrala. Ląd ten po kilku latach zaczęto nazywać nieoficjalnie „Brasil”. Dlaczego Brazylia? Już piszę. Na „Ziemi Świętego Krzyża” rosło w wielkich ilościach czerwone drzewo, które swoimi cechami przypominało sprowadzane już od XII w. do Europy Południowej tzw. „drewno brezylskie” zwane też pernambuco/fernambuco. Na wody nowo odkrytego kraju zaczęły wyruszać po to cenne drewno statki zarówno jego „prawowitych właścicieli”, jak i  statki kupieckie innych państw europejskich, które nie zostały uwzględnione w hiszpańsko – portugalskim „podziale świata”.  Stąd kraj, w którym rosło to drewno na potęgę nazwany został Brazylią. Europejczykom udało się wyciąć sporo drzew brazylijskich i nawet istniała groźba, że wycięte zostało całkowicie. Drewno jest piękne i wyroby z niego cieszyły się wielkim powodzeniem w Europie. Na szczęście udało się zachować gatunek i teraz w Brazylii drewno brazylijskie jest chronione i ma się dobrze.

Pau Brasil, dzrewo, któremu Brazylia zawdzięcza nazwę.


Ciąg dalszy wkrótce:)

2 komentarze:

  1. Dobrze się czyta, czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. ;) a na Ugorku pamiętają o ulicy Nosala? :) Bo z ulicy Nosala ciepłe pozdrowienia płyną ;) nie tak ciepłe może jak brazylijskie... bo mające jedyne siedem stopni... ale za to słoneczne {zza brudnych jeszcze okien ;p}

    Buźki ;*

    OdpowiedzUsuń