poniedziałek, 10 grudnia 2012



Tam i z powrotem

Już jestem z powrotem, ale mam jeszcze trochę rzeczy, którymi się chętnie
z Wami podzielę.  Ten wpis będzie o statusie żołnierzy i byłych żołnierzy
w społeczeństwie amerykańskim.
Ogólnie traktują ich z większym szacunkiem niż u nas. Tak mi się wydaje. Na przykład jak podróżuje się samolotem to po klasie buisness, razem
z pierwszą klasą wszyscy żołnierze
i umundurowani 
podróżujący rejsem zapraszani są na pokład.  Oni sami chyba chętnie się afiszują, bo oprócz tego, że mają liczne przywileje, na przykład nie muszą stać w kolejkach  w wielu miejscach, wszyscy traktują ich
z szacunkiem. Widziałam sporo samochodów, gdzie na tablicach rejestracyjnych było napisane, że kierowcą jest były wojskowy.

Armia Stanów Zjednoczonych powstała formalnie 3 czerwca 1784 a powołał ją do życia Kongres Konfederacji. Od tego czasu ma się dobrze.  Jankesi chętnie wysyłają swoją armię w różne miejsca na Ziemi by walczyła o pokój, szczęście, równość i miłość. Szybki przegląd działań wojennych można sobie zrobić oglądając surowcową mapę świata…

Wujek Sam, czyli ten pan,



wysyłał chętnie młodych chłopców na wojnę na różne kontynenty. Służba wojskowa była obowiązkowa a wymigiwanie się od niej karane. Obecnie Jankesi nie mają poboru, do wojska idą tylko ochotnicy. Podobno nawet nie tak łatwo się dostać, a najcięższe są testy psychologiczne, które eliminują sporo kandydatów.
Teraz w Stanach jest akcja społeczna, której pomysłodawcą jest Michelle Obama link do akcji tutaj http://www.whitehouse.gov/joiningforces
Celem programu jest pomoc dla żołnierzy, którzy wrócili z frontu wrócić do normalnego życia, a to na pewno nie jest łatwe.

Z powrotami to właśnie jest dziwnie. Można wyjechać i myśleć o domu długo. Potem się wraca, ale okazuje się, że nic nie jest takie samo. Ty się zmieniasz po powrocie, miejsce do którego wracasz się zmienia, ludzie się zmieniają
i życie się zmienia. Na szczęście! O to chodzi w życiu, żeby były jakieś zmiany, jakby wszystko było takie samo, to nie dałoby się tego znieść.

Ale wyobraźcie sobie powrót z wojny do domu. Ja nie potrafię tego ogarnąć. Nie dość, że zmienia się rzeczywistość  na około, to w środku w człowieku musi się dziać coś tak odmiennego od zwykłego życia, że potem pewnie robienie zakupów w markecie staje się trudne (scena z filmu The Hurt Locker).  Amerykanie teraz w ramach akcji Joining Forces próbują tych ludzi przystosować z powrotem do życia. Można na przykład zobaczyć w sklepach tego typu obrazki:




Tak, America, Land of free and brave… not so free and not so brave mówią z przekąsem ludzie, których poznałam w USA, w szczególności Europejczycy… ale czy to nie jest tak, że troche im zazdrościmy? Na przykład tego stosunku społeczeństwa, do żołnierzy? Oczywiście propaganda taka czy inna działa wszędzie, i Jankesi lubią podtrzymywać swoje morale na wysokim poziomie poprzez filmy, popkulturę
i utarte slogany. Faktycznie potem ciężko ocenić co jest wynikiem ich szczerości a co nic nie znaczącym frazesem…


Ale przynajmniej kiedy obchodzą swoje Święto Niepodległości idą w pochodzie razem, pod jedną flagą.




A poniżej zdjęcia z pomnika na cześć US Army w San Francisco: 







Dla uczczenia Armi Stanów Zjednoczonych, która broniła Stanów Zjednoczonych, pomnik przy przyczółku mostu Golden Gate w San Francisco


1 komentarz:

  1. Żołnierz to niesamowicie trudny fach. Szacunek i pomoc powinny być czymś naturalnym w stosunku do nich :) jeśli tak jest w Ameryce, to dobrze, że chociaż tam...

    OdpowiedzUsuń